czwartek, 11 czerwca 2015

Na śpiocha - opowiadanie

Uwaga, fikcja!
(Mimo, iż poniższe opowiadanie można nazwać fikcją literacką, to jest ono inspirowane prawdziwymi wydarzeniami)

Piątkowy wieczór. Spotykamy się we trzech na zimowym melanżu. Ja, Karol i Wiktor. Wszyscy w tym samym wieku. Mamy po 18 lat. W kominku rozpala się właśnie duży konar drzewa przyniesiony przez nas z dworu. Oglądamy horror i popijamy drinki. Leżymy na narożnej sofie. Karol na najdłuższej części, ja po środku, Wiktor na krótszej. Karol zasypia, horror się kończy.
- O, pornol! - zauważa Wiktor przeskakując kanały.
Oglądamy sztuczny seks, gdzie widać nawet, że on wcale jej nie wkłada, a aktorki z Klanu grają bardziej realistycznie od niej.
- Zwalimy sobie? - rzucam, będąc bardziej ciekawym reakcji Wiktora, niż całej akcji.
Ten o dziwo się zgadza i od razu przystępuje do działania pod kołdrą. Ja też próbuję coś zdziałać, no ale ni chuja nie jara mnie to, co leci w telewizorze. Wiktora chyba też nie, bo w końcu rezygnuje bez dochodzenia i postanawia położyć się spać. Idę w jego ślady.
Po jakimś niedługim czasie budzę się skulony, bo mam mało miejsca. Wiktor z Karolem śpią. Karol w moich nogach, ja w nogach Wiktora. Ale, zaraz... Nie jestem w nogach. Jestem trochę wyżej... Gdy udaje mi się wytężyć wzrok w ciemnościach salonu dostrzegam białe bokserki Wiktora.
Nie! Nie mogę tego zrobić - karcę się w myślach.
Pożądanie jest jednak dużo silniejsze od mojej woli i nawet nie wiem kiedy moja ręka wędruje na bokserki Wiktora. Najpierw delikatnie wymacuję jego małego, który także śpi. Każdy mój ruch przerywany jest sprawdzaniem, czy Wiktor czasem się nie obudził. On śpi jednak jak zabity, więc przechodzę do drugiego etapu i wyciągam jego twardszą już pałę, przez rozporkową dziurę w bokserkach. Adrenalina rozsadza mi czaszkę, ale zdobywam się na odwagę i po powtórnym upewnieniu się, że śpi, wkładam jego pałę do buzi i robię mu loda. Najpierw powoli, póżniej coraz bardziej intensywnie i nagle... Wiktor przekręca się na drugi bok, a moje serce o mało nie wyskakuje z klatki piersiowej.
Leżę i udaję, że śpię. Wiktor nie daje oznak snu. Na bank się obudził - myślę.
Chwilę później znowu zaczyna ciężko oddychać. Śpi. I przekręca się na plecy. Jest odkryty, a pała wystaje mu z nogawki bokserek. Wiem doskonale jak ryzykuję i że to strasznie głupie, że drugi raz to robię, ale nie mogę się powstrzymać. Biorę go do buzi. Natychmiast twardnieje, a ja biorę się do obrabiania. Najpierw delikatnie ssę jego główkę, później oblizuję całego od moszny. Sprawia mi to niesamowitą frajdę, jestem mega podniecony. Spoglądam na Karola znad kutasa Wiktora. Karol śpi jak zabity mocno chrapiąc. Wkładam pałę do buzi lekko ją waląc. Napręża się, czuję że zaraz strzeli i nagle, że ręka Wiktora się porusza. Najpierw powoli wysuwa się spod mojej klatki piersiowej, a kiedy chcę odskoczyć od jego powiększonego małego, gwałtownie ląduje na mojej głowie i przyciska ją tak, że wręcz połykam go całego. Godzę się na to od razu. Nie otwieram oczu, bo boję się jak cholera, a adrenalina rozwala mi czaszkę. Jego lędźwie zaczynają pracować. Unosi się w górę i w dół falistymi ruchami. Czuję teraz dokładnie smak jego pały. Jest słodkawo-słonawy. Czuję się trochę odurzony całą sytuacją. Wiktor bez słowa wyjmuje kutasa z moich ust i wstaje.
Co jest kuźwa? - myślę, a on łapie mnie za rękę i wyciąga z pokoju. Wchodzimy do ciemnej łazienki. Słyszę zatrzaskający się zamek w drzwiach. Wiktor kładzie mnie powoli na podłodze, ściąga mi gacie odkrywając moje nabrzmiałe przyrodzenie i... bierze je do buzi! Rozkosz jaką czuję nie zna granic. Ledwo powstrzymuję się od głośnego pojękiwania. Nagle Wiktor odwraca mnie na drugą stronę i zaczyna lizać moją dziurkę. Wtedy już wiem, że to nie jest jego pierwszy raz z facetem. Poddaję się każdemu jego ruchowi, rozluźniam pośladki a on liże mnie po całości. W pewnej chwili przestaje i czuję ciepło jakie zbliża się do mojego wnętrza. Wchodzi we mnie. Jego fiut wydaje się być teraz ogromny. Delikatnie wsuwa główkę, a zaraz potem wchodzi aż po same jaja. Nie daję rady i krzyczę z bólu i rozkoszy jednocześnie. On jednak natychmiast zasłania dłonią moje usta, po chwili wsuwając do nich swoje palce i rucha mnie coraz szybciej. Czuję niesamowitą rozkosz, jego pała łechta mnie po prostacie i nagle bez dotykania swojej pały strzelam spermą na wszystkie strony przeżywając najlepszy orgazm jaki do tej pory w życiu miałem. Wiktor po chwili wychodzi ze mnie i podsuwa fiuta pod twarz. Biorę go do buzi, ssę mu z całych sił, by za chwilę poczuć ciepłą spermę tryskającą mi na twarz. Kiedy kończy czuję jak wylizuje nektar i zbliża swoje usta do moich.

Po tym jak ogarnęliśmy siebie i łazienkę doprowadziliśmy do ładu, wróciliśmy do łóżka i jak gdyby nigdy nic położyliśmy się spać. Karol nadal spał jak zabity nie będąc świadomym jaka zabawa go ominęła.

wtorek, 19 sierpnia 2014

Dobrze mieć dobrego znajomego

I nie mówię o dildo. 

W normalnych relacjach potrzeby sfery seksualnej są takimi samymi potrzebami jak jedzenie czy sen. Nic więc dziwnego, że niektóre relacje są jedynie czysto interesowne.

W ostatnim czasie mało tego seksu było w moim życiu, bo też mało miałem na niego czasu. Ale jak tylko wróciłem z wakacji do mojego miasta, dostałem wiadomość od Michała, z którym znam się już chyba drugi rok.

Michał jest fryzjerem w jednym z większych zakładów. Swoją drogą, to takie typowe. Gej = fryzjer. [Zdziwię cię. Znam fryzjera, który jest hetero, ma żonę, córkę i jest ze swojego życia bardzo zadowolony.] Wracając do Michała: poznaliśmy się przez czat (chwilę mi zajęło zanim to sobie przypomniałem). Pisaliśmy dość długo i mało brakowało, a byśmy się wtedy w ogóle nie spotkali. Michał, mimo, że na Felku ma udostępnione swoje zdjęcia, nie podzielił się swoim profilem podczas rozmowy. Pamiętam, że gadka nam się jakoś nie kleiła, nie mieliśmy jeszcze do siebie zaufania.

U nas (gejów w małych miastach. Ale i w dużych też) zazwyczaj jest tak, że jak poznasz kogoś na czacie to masz 90 procent szans, że już nigdy z tą osobą słowa przez internet nie zamienisz (no, chyba, że przypadkiem). Więc zazwyczaj ludzie umawiają się ad hoc. Tak, to strasznie głupie, ale tak rodzą się te relacje. Rzadko kiedy jest tak, że wymieni się trochę więcej wiadomości, pokaże się zdjęcia i dopiero się z kimś spotka. Te czasy chyba już mijają.

No, więc my się spotkaliśmy z Michałem. W końcu jakoś doszliśmy do porozumienia i w środku nocy umówiliśmy się pod galerią handlową. Ani ja nie wiedziałem jak on wygląda, ani on - jak ja. Spóźniał się. Spacerowałem w tę i z powrotem wyzywając się w myślach od idiotów i zastanawiając się, z której strony wyskoczy banda dresów chcących mi wpierdolić. 

Po piętnastu minutach czekania poszedłem na drugą stronę ulicy i usiadłem na przystanku. Wtem zza rogu wyłoniła się banda dresów... Żartowałem! Wyłonił się Michał wypatrujący mnie pod drzwiami galerii. Ruszyłem w jego stronę i tak zaczęła się nasza znajomość, choć ja go już znałem. Z widzenia - ale znałem. Widziałem przecież jego foty na Felku.

Tę noc spędziliśmy w jego mieszkaniu. Tak mi się przynajmniej wydaje, bo nawet za bardzo nie pamiętam tego naszego pierwszego spotkania. Trochę się też stresowałem i może dlatego. No, ale zaczęła się wtedy dość wyjątkowa relacja, która na początku nie była nakierowana tylko na seks. Michałowi po jakimś czasie zależało na czymś więcej niż kolega-kolega. Ja nie mogłem zgodzić się na związek, bo po prostu wiedziałem, że to nie wypali. Nie pasujemy do siebie w codziennej relacji.

Trochę czasu zajęło Michałowi ogarnięcie tego i pomiędzy naszymi kontaktami zdarzały się nawet takie przerwy kilkumiesięczne. W pewnym momencie ja nawet chciałem zerwać kontakt, żeby go nie zranić, ale on nie dawał za wygraną i kontakt został wznowiony. Po jakimś czasie się dotarliśmy (he he. Suchy żart) i jakoś tak samo z siebie wyszedł z tego pewnego rodzaju układ. Mamy ochotę na miłe spędzenie czasu i seks - to się do siebie odzywamy. I pisząc o miłym spędzeniu czasu, nie mam na myśli tylko seksu. Bo my dość dużo gadamy. Zresztą bez tego gadania to pewnie nasza relacja by nie wypaliła. A tak, mamy sporo wspólnych tematów, które możemy zawsze ze sobą przegadać.

Tak też stało się ostatnio, kiedy wróciłem z wakacji. Michał się odezwał, zaproponował spotkanie. Pojechałem do jego nowego mieszkania. Dużo lepszego niż poprzednie. No i większego. Byłem u niego koło dziesiątej wieczorem i gadka pochłonęła nas do drugiej w nocy. Czasu na seks zostało niezwykle mało, więc dość szybko, trochę podchmieleni, zabraliśmy się do roboty. Jak zwykle robiliśmy to po ciemku. W sumie nie wiem czemu zawsze bzykam się z nim w całkowitej ciemności, ale to jest z drugiej strony fajne, bo stany w jakie się wtedy człowiek wprowadza i ta jakaś ekstaza są przez ciemność (i może wyobraźnię) potęgowane. 

Lubię seks z tym gościem. Jest naprawdę nieziemski. Ma w sobie delikatność i zwierzęcość zarazem. Delikatność, bo zawsze, kiedy go dotykam jego ciało reaguje na każdy mój dotyk. Im delikatniejszy, tym większa reakcja. Najbardziej reaguje, kiedy dotykam okolic karku, uszu i lędźwi. Ale reakcje wywołuje też delikatne przejechanie palcami po plecach. Nie wolno dotykać się okolic pach, bo gilgotki. Jak tylko dotknę go w któreś to miejsce to tak jakby dostawał orgazmu. Ma niesamowicie wyczulone ciało. To jest fajne.

Po takim delikatnym masażu zabraliśmy się za konkrety. Musieliśmy być wtedy naprawdę ostro napaleni, bo robiliśmy rzeczy nowe. On uklęknął przed moją leżącą głową i zaczął wpychać swoją pałę tak głęboko, że się dławiłem. Ja natomiast dostałem jednego z lepszych lodów w ostatnim czasie. Robił go tak długo, że aż w pewnym momencie mnie zaczął penis boleć i już myślałem, że nie przestanie, kiedy... na mnie usiadł. Michał, że tak ujmę, jest dość ciasny i wejście w niego zawsze było kłopotem, jednak tym razem, po lekkim zwilżeniu, poszło gładko, a uczucie było nieziemskie. Po tak długim braku seksu odczuwałem każdy jego ruch, a to, że na mnie siedział dawało pole do popisu moim rękom, które jeździły po jego owłosionej klatce piersiowej i masowały penisa.

Zawsze mam problem z dojściem. Tym razem problemu nie było. Nie wiem ile czasu to trwało, ale doprowadził mnie do orgazmu dużo szybciej niż zwykle. Zaczął poruszać się coraz szybciej, ja czułem go coraz bardziej. Krzyknąłem, że dochodzę, on jednak nie wyjął mojego penisa z siebie tylko zacisnął się na nim i wytrysnąłem w jego wnętrze. Nadal nie wyjął mnie z siebie, tylko ujeżdżał coraz mocniej, choć ja z minuty na minutę robiłem się coraz bardziej miękki. On jednak się tym nie przejmował, bo dochodził. Spuścił się na moją klatkę piersiową, położył się, przytulił i pocałował.

Myślę, że to jest lepsze niż przygodny seks, na który już nie mam sił. Spinanie się, gadanie o dupie Maryni i moralniak nie grożą. Ma się za to dobry seks w zdrowym układzie. Tak więc dobrze mieć dobrego znajomego. Oprócz dildo.

niedziela, 13 lipca 2014

Początki SĄ trudne

Opowiem Ci o moim pierwszym... hmm... trudno to nazwać tak dokładnie pierwszym razem, ale powiedzmy, że mój pierwszy kontakt z facetem. W sumie to z chłopakiem, bo byliśmy w tym samym wieku. Mieliśmy (chyba) szesnaście lat. Kuba miał ciemniejszą karnację, czarne jak ziemia włosy i był dość wysoki. 

Któregoś dnia trafiłem do szpitala. Przeleżałem w nim parę tygodni i w tym czasie odwiedzało mnie sporo znajomych. Kuba jako jedyny przychodził do mnie z plecakiem po brzegi wypełnionym książkami i choć nie uczyliśmy się w tej samej szkole, on dbał o to, abym nie zawalił semestru. Poznaliśmy się niedawno przez znajomych. Rozmawialiśmy o wszystkim i bardzo dobrze się dogadywaliśmy. Kiedy on wracał do domu wymienialiśmy sporo sms-ów na różne tematy. Podczas którejś z jego wizyt przyznałem mu się, że jestem bi (do dzisiaj mam problem z określeniem dokładnie swojej seksualności, ale o tym kiedy indziej). Nie pamiętam jaka była jego reakcja. Chyba lekkie zdziwienie. Ja na pewno byłem trochę przerażony, bo był chyba drugim człowiekiem w życiu, któremu o tym powiedziałem (po moim dawnym przyjacielu). Z Kubą rozmawialiśmy sporo na ten temat i pamiętam, że powiedziałem mu, że trudno jest kogoś znaleźć.

- Dlaczego? - zapytał.
- No, bo tych ludzi, których znam to jestem pewny, że nie są ani bi ani gejami - odparłem.

- A skąd wiesz...? - odpowiedział pytaniem Kuba, a mi na tym łóżku szpitalnym zrobiło się wręcz słabo.
Kuba nie kontynuował swojej myśli, chwilę potem zawinął się do domu, a ja kilka dni później pisałem z nim na gadu-gadu o tym, co zaszło. Rozmowa nie była prosta. On, jak tak patrzę z perspektywy czasu, wcale się ze sobą nie godził i trudno mu było to ogarnąć. Z jednej strony był za tym, żebyśmy czegoś spróbowali, z drugiej nie.

Na marginesie, ja już wtedy byłem co do siebie dość mocno uświadomiony. Jakieś dwa lata wcześniej zdałem sobie sprawę, że pociągają mnie faceci. Dowiedziałem się tego z pornolów, jakie wtedy oglądałem. Były to jeszcze porno na płytach przekazywane z rąk do rąk i chowane po kątach. W czasie oglądania któregoś zauważyłem, że ja bardziej zwracam uwagę na tę pałę, niż na te cycki, które ruszają się w rytm pchania. Potem, podczas szkolnych wizyt na basenie, byłem niesamowicie zainteresowany tym, co koledzy mają w majtkach. Jak to dzieciaki w takich sytuacjach, pokazywaliśmy sobie co nie co i porównywaliśmy się. Te porównania trwały jeszcze kilka lat i już wtedy widziałem na własne oczy sporo fiutów. Dzisiaj nie jestem w stanie zliczyć penisów, które widziałem...

No więc, ja jako dość mądry człek (jak na swój wiek), dość szybko dowiedziałem się co to jest homoseksualizm. Pierwsze co zrobiłem, to złapałem za Świat Wiedzy i zacząłem po prostu szukać czegoś więcej. Chociażby stamtąd dowiedziałem się, że to może być okres przejściowy, czyli tzw. homoseksualizm młodzieńczy i taka fascynacją tą samą płcią może mi minąć. Ale dwa lata później nie minęła, lecz się wzmocniła.

Po naprawdę długich rozmowach z Kubą pewnego dnia zaprosił mnie do siebie. Mieszkał kawałek za miastem, więc podróż zajęła nam sporo czasu, który dość trudno było zagospodarować na mówienie, bo nastała wymowna cisza. Staliśmy na przeciwko siebie przy środkowych drzwiach autobusu opierając się o szyby. Ja złapałem za telefon, żeby nie musieć non stop kompulsywnie przełykać śliny jak idiota i nie czuć tej niekomfortowej sytuacji.
- Ale ja ci nie gwarantuję, że zrobię to samo - powiedział swoje pierwsze słowa od kilkunastu minut, a ja oniemiałem nie wiedząc co powiedzieć. Więc tylko przytaknąłem.

Kiedy dotarliśmy już do jego domu, z którego pamiętam jedynie jego mały pokoik, on usiadł na łóżku i kazał mi usiąść obok siebie. Zrobiłem to.
- Mów, co mam robić - stwierdził tak, żeby chyba tylko zabić ciszę, a ja pomyślałem, że "no tak, bo przecież ja doskonale wiem..."
Złapałem go najpierw za kolano, położył się delikatnie na łóżku, poszedłem ręką wyżej aż do krocza. Położyłem na nim rękę, rozpiąłem rozporek i masowałem go przez majtki. To było ekscytujące wrażenie. Jego pała stała już na baczność, a ja miałem wrażenie, że stanęła dużo wcześniej. Był niesamowicie podniecony. Położyłem się na nim i zacząłem lizać jego majtki. Były cierpkie. Gacie pachniały mu niesamowicie świeżo jakimś płynem do płukania. W tym momencie Kuba wstał jak oparzony i już myślałem, ze każe mi spierdalać, ale nie. Stanął przede mną i zsunął swoje slipy. Przede mną ukazał się spory kutas, którego zacząłem obrabiać. Nie wiedziałem, czy robię to dobrze, czy źle, bo Kuba nie dawał po sobie poznać. Słyszałem jedynie jego rytmiczny oddech i nagle w moich ustach zrobiło się jakoś bardziej mokro niż było. Nie chciałem dopuszczać do siebie myśli, że już doszedł, więc wyjąłem go, żeby sprawdzić i w tym momencie trysnął na mnie.
- O, kurwa, przepraszam!
Odparłem, że spoko, wylizałem go jeszcze na koniec, a Kuba cofnął się ode mnie gwałtownie, tak jakby mu nagle zrobiło się głupio, odwrócił do mnie plecami ukazując swoją ciemną, owłosioną dupę i zaczął się ubierać.
- Nigdy więcej tego nie zrobimy - powiedział, choć sam jeszcze wtedy nie wiedział, że nie dotrzyma własnego słowa.
Nie pytałem po co, jak i dlaczego. Uszanowałem jego decyzję, choć było mi cholernie przykro, że potraktował mnie trochę jak zabawkę. Kiedy poszedł wziąć prysznic zwaliłem sobie konia przed jego komputerem i pojechałem do domu. 

W drodze powrotnej miałem wrażenie, że świat wiruje, a wszyscy, którzy siedzą w tym Solarisie, wiedzą, że jestem gejem, właśnie zrobiłem komuś laskę, a ta plama na moich spodniach to sperma. Czułem się okropnie. Miałem ostrego kaca moralnego i sam sobie postanowiłem, że ja tak nie chcę. Kiedy wszedłem do domu mama prasowała z miną na kwintę, ojciec jak zwykle oglądał coś w telewizji. Nikt do nikogo się nie odzywał, a we mnie znowu wzbierał strach. "Oni wiedzą!" To uczucie było straszne.

Z Kubą nie rozmawialiśmy dość długo po tamtym spotkaniu. Nie wiem nawet, jak to się stało, że znowu się spotkaliśmy, tym razem u mnie, ale pamiętam to spotkanie. Najbardziej w mojej pamięci utkwił obraz, kiedy to rozpiąłem jego spodnie i ukazał mi się wystający z gaci penis. Świetny widok. Po wszystkim znowu była podobna reakcja jak u niego w domu. W ten sam sposób spotkaliśmy się chyba trzy albo cztery razy. Kolejne spotkanie było inne.

Kuba wpadł do mnie po szkole. Jakiś przypadek, że spotkaliśmy się wtedy. Wyszliśmy chyba ze znajomymi na piwo i na koniec obaj znaleźliśmy wymówkę, żeby się wyrwać. Siedzieliśmy i gadaliśmy o bzdurach, oglądaliśmy jakiś film na kompie, a ja bawiłem się telefonem. Dzień wcześniej nagrałem na nim jak się masturbuję, tak po prostu dla zwały, i żeby podkręcić Kubę pokazałem mu je, udając, że to przypadek. On zaczął wyrywać mi telefon z ręki i wylądował na mnie. Leżeliśmy tak na łóżku i w pewnym momencie Kuba zaczął się śmiać i spróbował dźgnąć mnie ręką w pałkę.
- I tak nie trafiłeś - powiedziałem przez śmiech mając skrępowane ręce, za które mnie trzymał.
- A teraz?
- O, teraz to tak!
- Chciałbym ci się odwdzięczyć - stwierdził Kuba i zaczął rozpinać mój rozporek.
Nie protestowałem. Byłem zadowolony z takiego obrotu sytuacji. Kuba ściągnął moje spodnie i położył moje nogi na swoich kolanach, tak że moją pałkę miał na wysokości pępka. Zaczął mi energicznie walić, tak że aż mnie bolało, ale nic nie dawałem po sobie poznać, żeby się tylko nie zraził. W końcu i ja złapałem za jego krocze i zacząłem go tam smyrać. Najpierw zaprotestował, ale później powiedział coś w stylu "a co mi tam" i ściągnął spodnie. Tym razem jego fiut nie stał, ale szybko sprawiłem, że wrócił do życia. Po raz kolejny zrobiłem mu loda. Doszedł bez używania moich rąk. Pamiętam to, bo chciałem, żeby trwało to jak najdłużej, więc go nie nakręcałem dłonią. Ja już wtedy nie doszedłem. Nie było mi dane, bo znowu zniknął w kiblu.

Odprowadziłem go na autobus popełniając po drodze błąd i próbując go uświadamiać. Więcej się nie spotkaliśmy.

Słowo wstępne

Należę do tych gejów, których nikt, nigdy o gejostwo by nie posądzał. Z jednej strony to komfortowe, z drugiej nie. Komfortowe, bo nie muszę obawiać się o swoje zdrowie, czy życie przez to, jaki mam styl bycia, zachowanie czy sposób wyrażania siebie i swoich myśli. Z drugiej strony bycie uznawanym za hetero jest nieziemsko wkurzające, kiedy chce się kogoś poznać. Już niekiedy wolałbym być przegięty, żeby móc jawnie być o homoseksualizm posądzanym. A tak, jestem sobie typowy chłopaczyna w średnim mieście, chyba nikt, kto mnie zna i o mnie nie wie, nigdy nie pomyślałby, że sypiam z facetami. Zresztą, nie powinno to tak naprawdę nikogo obchodzić.

Ten blog jest jednak formą zapisu moich myśli, które kieruję do ludzi takich jak ja. To także forma autorefleksji, próba zachowania niektórych wspomnień, a także twórcze spełnienie się. Lubię przelewać swoje myśli na słowa, więc to dla mnie niezły fun. Poza tym doskonale wiem, że seksualne igraszki i w ogóle życie homo to cholernie ciekawe tematy do poczytania. Sam uwielbiam takie klimaty oglądać i czytać, więc się nie dziwię. Zresztą, w swoim czasie zaproponuję Ci sporo literatury i filmów o tematyce przede wszystkim gejowskiej. Więc jeśli teraz siedzisz przed swoim laptopem z kubkiem gorącego czegoś w rękach i czytasz to - to super. Fajnie, że zajrzałeś (wybaczcie, ale będę używał męskiej formy, bo podejrzewam, że jednak facetów będzie tu dużo więcej). Zaglądaj częściej. Zapisz sobie adres gdzieś głęboko w czeluściach swojego kompa i przypominaj sobie, że kiedyś trafiłeś na takiego blogaska, którego warto poczytać w chwilach, kiedy jesteś sam na sam ze sobą. (Lepsze to niż walenie, serio).

Sytuacje, które będę tutaj opisywał są oparte na prawdziwych wydarzeniach z mojego życia. Jeśli coś będzie literacką fikcją lub fantazją seksualną, to na pewno Cię o tym poinformuję. Tymczasem zachęcam do przeczytania pierwszej notki. To możesz traktować jako słowo wstępne.